wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Arizonny- "Coraz bliżej zimy..."

Przechadzałam się po terenach Doliny... Coraz żadziej widziałam Szafira, Spartę, Lucky, Silver'a, Candy, Kashmira, Galaxy, Dark Rubin i Shadow... Jesteśmy tylko my!!!
Tracę wiarę na znalezienie innych koni. Feniks i Leia wyrzekli się bycia Betą i uciekli, a wraz z nimi Cherlokee Brithney i Hachico. Jeziorka zamarzają, rośliny popadają w sen zimowy... Nagle zauważyłam w dali sylwetkę smukłej, pięknej klaczy. Wyglądała na pewną siebie, silną i nie poddającą się klacz. Pogalopowałam do niej. Zauważyłam że to izabelowata klacz... Chwila... Czy to jest Lukrecja?! Moja księżniczka, mała dama i córeczka kochająca swoją mamę ponad życie?! Klacz zauważyła mnie i skierowała głowę ku mnie.
-M-mama?
Bez wątpienia to była Lucky.
-Lucky! A gdzie zniknęłam moja mała księżniczka?- zapytałam z uśmiechem
-Nie ma mamo już żadnej księżniczki. Teraz jest silna, odważna i pewna siebie klacz!- powiedziała dumnie wypinając pierś
Machałam niedowierzająco głową na boki.
-Wyrosłaś, zklaczałaś ( xd ). Jesteś piękna. A czy dalej jesteś zauroczona w Rubinie?
-Jesteśmy parą...- powiedziała niewinnie
A więc jednak... Mja mała klacz znalazła sobie partnera, zapewne niedługo będzie miała źrebaki... Zostanę babcią. W takim młodym wieku.
Zauważyłam jakiej 100 metrów od nas karego ogiera. Pogalopował do nas. Jak się okazało był to Dark Rubin. Zogierzał, nie był już "parówką". Miał piękne mięśnie, był bardzo pociągający. Byłam dumna z SS'a, wytrenował dwie, bojące się wszystkiego parówki w odważne i godne Alf konie.
-Hej Lucky... Ciocia Arizonna?!
-Dark Rubin... Wyglądasz świetnie, to sprawka Silver Shadowa?
-Tak, wytrenował nas obojga.
Poczułam się jak matka dorosłych dzieci. Jak przyszła babcia. Było to radosne odczucie a zarazem smutne.
-Gdzie jest reszta?- zapytałam
-Sparta i Silv na torze przeszkód, w dalszym ciągu wyrabiają mięśnie. Mama i tata są w jaskini, a gdzie wujek Szafir, Galaxy i Shadow to już nie wiem.-powiedział Rubin głębokim głosem. Dojrzał.
-Ok, to ja idę zobaczyć Spartkę i Silva...- powiedziałam i pogalopowałam w stronę toru przeszkód Silvera i Sparty.
Gdy byłam na miejscu, zamiast ujrzeć trenujące ciężko konie zobaczyłam... Moje dwa kochan źrebaczki bawiące się w pierwszym śniegu. Rzucali się śnieżkami. Przyglądałam się im przez chwilę. Podeszłam bliżej.
-Sparta? Silver?
<Silver Shadow/Sparta? Kto pierwszy ten lepsiejszy :>

piątek, 4 lipca 2014

Zawieszony!

Wszem i wobec obwieszczam, iż na pierwszy miesiąc wakacji stado zawieszone!
W lipcu nie będzie żadnych opowiadań, za to w sierpniu możecie spokojnie wysyłać!
W sierpniu również poszukamy nowych osób do stada.

Do zobaczenia!
~Arizonna

czwartek, 26 czerwca 2014

Od Sparty CD Lukrecji "Nowe doświadczenia"

-No... Nie wiem.... Jesteś ogierem, i chociaż, ekhem, parówką, nadal lepiej sobie od Lucky radzisz... Może idź do Silva?
-Emmm... A on mnie nie zabije?- ogier niepewnie drgnął.
-No, szczerze mówiąc to nie wiem. Jest dość wymagający, ale może ci się uda... Poproszę go, żeby to był trening dla opornych. I tak, nasza parówka, zostanie kabanosem, a później przestanie nią być... Co ty na to?
Spojrzałam na niego stawiając uszy do przodu.
Dark?

środa, 25 czerwca 2014

Od Lukrecji CD Sparty "Nowe doświadczenia"

Gdy zobaczyłam Dark Rubina przystanęłam, mocą sprawiłam że wyglądałam przyzwoiciej, i zagadałam:
-Hej Rubin! Co tam?
-Nic, co ty tam robisz?- powiedział i wyłonił się zza krzaków
-Ćwiczę.
-Po co?!
-Chcę być chociaż trochę podobna do mego rodzeństwa, nie jak "parówka".- zaśmiałam się
Rubin na chwilę zamilkł.
-Mogę z wami?- skierował te słowa do Sparty
<Sparta? Tak bardzo brak weny .-.>

Od Arizonny CD Szafira "Demony"

-Nie wiem ile nam to zajmie, kochanie... Pewnie około miesiąca...
-Moje serce na ten czas stanie się cmentarzyskiem szczęścia, a potem... Będę topił się w kielichu szczęścia ;)- powiedział Szafir
-Będzie trzeba się spakować, Cany.- powiedziałam do niej
-Ta... Muszę lecieć i... się spakować przy okazji...- rzuciła i pogalopowała do Kashmira
Poszliśmy spokojnym krokiem do naszej jaskini. Przystanęłam na mini plaży i spojrzałam na zatoczkę. Woda była błękitna, a światło przedostające się przez otwór w "suficie" uzupełniało uroku jaskini. Po boku rosły jakieś krzaczki. Podeszłam do moich rzeczy. Zapakowałam je w kawałek materiału, który kiedyś znalazłam na Pustyni Pustelnika. Niewiele było moich rzeczy: trochę jedzenia (trawa, zioła, liście, parę owoców), buteleczkę z Eliksirem Życia, Waniliową Śmierć, ostry kamień i papier na którym były odciski kopyta mojego, Szafira, Lucky, Sparty i Silva.
Zawiązałam całość i zawiesiłam na kłębie. Podeszłam do Szafira i przytuliłam go mocno. Gdy go puściłam, powiedziałam:
-Chodźmy do Candy.
Poszliśmy do Cany w nieubłaganej ciszy. Gdy do niej doszliśmy, powiedziałam:
-Zabrałaś wszystko?
-Mhm.- przytaknęła
Pocałowałam jeszcze Szafira tak gorąco i tak namiętnie że i jemu, i mi pojawiły się rumieńce.
-Kocham cię, Arizonno.- wyszeptał mi do ucha
-Ja ciebie też, Saphirze Dream.
Gdy się od siebie odkleiliśmy, spojrzałam porozumiewawczo na Candy. Wyczytałam z jej myśli że się martwi o chłopaków, i że już się pożegnała z Kashmirem. Rzuciłam jeszcze wzrokiem na Szafira i pogalopowałam, a za mną Candy.
<Szafir? Kontynuuj tę serię z kimś innym, my z Cany zaczniemy swoją>

Od Sparty CD Lukrecji "Nowe doświadczenia"

Ruszyłam za Silvem na śniadanie. Kary ogier, bardzo do mnie podobny nazbierał dużą kupę jabłek i smacznych ziół. Zaczęliżmy jeść. W krótce, dołączyło do nas całe stado. Jedliśmy i rozmawialiśmy. Potem zabrałam Lukrecję na nasz wczorajszy parkur. S.S zabrał się z nami, choć prowadził sobie całkiem osobny trenig, z bardzo wysokimi przeszkodami. Ustawiłam kłody wysokie na mniej-więcej 50 cm. Lukrecja nadal skakała z trudem, a kary ogier przyglądał jej się z pogardą. Nagle zauważyłam Darka. Przyglądał się Lukrecji zza drzew.
-Ekhem...Lucky? Przyszedł Dark..- powiedziałam półgębkiem.
Lucky?

Od Szafira CD Arizonny "Demony"

-Dobrze... Ale strasznie się stęskinię :(!
-Szafir... Wiesz, że muszę...
-Tak. Ale nie chcę... - powiedziałem i pocałowałem ją delikatnie. 
-Chodźmy poszukać Candy.
Ruszyliśmy galopem. Candy znaleźliśmy, gdy przechadzała się z Kashmirem.
-Candy, możesz na słówko?- spytałem.- Kashmir, sorka,ale...
-Spoko, stary. Zobaczę co się dzieje w stadzie.
Odwrócił się i odszedł.
-Candy, ruszamy dzisiaj.- powiedziała Ariz.
-Jasne. Szafir, opiekuj się stadem. 
-Jasne. Postaram się. Wrócicie tak mniej-więcej za ile?
Ariz?