Rozbłysnęłam na złoto i zmieniłam się nie do poznania. Grzywę miałam kręconą i ułożoną w romantyczny kok, grzywka została luzem. Do koka była przypięta różyczka. Kopyta lśniły na złoty-brąz. Sierść miałam dokładnie wyczyszczoną, nie było w niej ani trochę piasku czy pyłu. Przy oku miałam zrobioną delikatną kreskę narysowaną sokiem z czarnych jagód. Ogółem- wyglądałam olśniewająco i romantycznie. I pomyśleć że przed chwilą byłam cała brudna, spocona i ze zmierzwioną grzywą!
Sparta spojrzała na mnie z podziwem.
-Ładnie wyglądasz.
-Dziękuję c:
Użyłam mocy i wyczyściłam Spartę i rozczesałam jej grzywę. Teraz też wyglądała należycie.
-Teraz lepiej.- podsumowałam jej wygląd
-Dziwnie się czuję, co mi zrobiłaś?
-Wyczyściłam sierść i rozczesałam grzywę.
-No nie ważne! Biegnij na tę randkę!
***********PO RANDCE*****************
Wróciłam do jaskini w której spaliśmy w równie dobrym stanie co przed wyjściem. Ułożyłam się między Spartą a mamą. Sparta była nadal czysta i miała nadal świetną grzywę.
Zasnęłam.
***
Następnego dnia obudziła mnie Sparta:
-Pobudka!!! Galopem za mną! Teraz cwałem! Kłusem! Inochód! Galop!- rozkazywała
Wszystkie polecenia wykonywałam z trudem lecz się nie poddawałam. Ta rozgrzewka była idealna na początek ćwiczeń.
-Wejdź na belkę.- rozkazała
Weszłam z mniejszym trudem. Wchodziłam na coraz większe i gdy byłam na przedostatniej pod względem wielkości, przyszedł do nas Silv zawiadomić o śniadaniu. Gdy zauważył mnie na belkach sam na nie wskoczył w celu popisania się. Stanął dęba, wierzgnął, wspaniale się na niej trzymał.
-I co, jak ci idzie?- zapytał ze złośliwym uśmieszkiem
-Coraz lepiej.- odpowiedziałam i poszłam na śniadanie.
<Sparta? Co szamać?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz