Od Lei C.D Feniksa
Tutaj - podniosłam umysłem sznur z róż i mirty po czym ukształtowałam go w łuk, zmieszałam z lodem aby nie stracił kształtu i postawiłam w miejscu. - ładnie? - Pięknie, a co będzie w miejscu dla gości? - posypie się troszkę fioletowych płatków róż... - A co z poczęstunkiem? - Owoce, warzywa, świeża trawa i woda... wody jest tu pod dostatkiem a jedzenie będzie może... - Tam? - dokończył Feniks i wskazał na drzewo rosnące zaraz przy wodospadzie, było bardzo blisko miejsca ślubu a jego kształt przypominał wielki, długi stół idealnie dostosowany dla koni. - Tak, tam... - A kto udzieli ślubu? - Może mój dawny znajomy? W sumie on jedyny wspierał mnie przy ucieczce... - A kim jest? - No... aniołem, ma na imię Ralph - Ralph? - Tak - A jak wygląda? - Właśnie tak... - w tej chwili zza chmur wyszedł wspaniały, koński anioł [ ] - Witaj Leia, witaj... Feniks - Skąd znasz moje imię? - spytał się zaskoczony Feniks - ja znam imię każdego... - Ok Ralph, wezwałam cie tu, aby poprosić cię o przysługę - jaką? - Chcę, abyś udzielił nam ślubu - Żenicie się? Świetnie... a kiedy odbędzie się ceremonia? - Pojutrze <Feniks?> Od Feniksa C.D Lei - Tak - odparłem ciut zazdrosny. - Już prawie wszystko przygotowane, nawet zamierzamy mieć źrebaki...
- Źrebaki? - krzyknął Ralph. - Gratuluję! Gdybyście musieli gdzieś pójść, Wujek Ralph zaopiekuje się małymi.
- O nie, damy sobie radę.- parsknąłem lekko zdenerwowany.
Leia widziała, że nie zbytnio polubiłem Ralpha i lekko mnie kopnęła.
- Chcielibyśmy klaczkę i ogierka. - odparła Leia.
- A jak by miały na imię? - spytał ogier.
- Klaczka to byłaby White Jewerly, a...
- Ogier to byłby Hachiko. - przerwała mi Leia.
- Tak, ogier to byłby Hachiko.
- Ten Hachiko? Wierny Pies Hachiko? Chūken Hachikō? 忠犬 ハチ公? - spytał zdziwiony Ralph.
- Eee... ciukan co?
- Chūken Hachikō, czyli Wierny Pies Hachiko. A więc...
*****Leia właśnie opowiada historię Hachika*****
- Czyli... twoja wizja była o Hachiku? - spytałem.
- Tak. A twoja o...?
- Moja... o odwadze. Ale skończmy już te rozmowy. Pomożesz nam, Ralph? - powoli zacząłem oswajać się z ogierem.
- Tak, pomogę chętnie. Co mam zrobić?
<Leia?>
Od Lei C.D Feniksa - Może najpierw wysuszysz skały? Podobno anioły potrafią coś takiego... - powiedział Feniks - Tak, potrafią, już się za to biorę - Powiedział Ralph i z entuzjazmem wziął się za robotę Po skończonej pracy miejsce ślubu wyglądało wspaniale, Ralph wrócił do siebie a my poszliśmy do "domu" a właściwie po prostu pod jakieś drzewo. - A co powiesz na to, abyśmy juz dziś postarali się o źrebaczki? - zaproponowałam - Dziś? - Tak... <Feniks?> Od Feniksa C.D Lei Ok... **** Był już poranek. Został już tylko 1 dzień do ślubu. Może by coś jeszcze ulepszyć? Może by dodać coś do menu? Albo może lepiej zostawić wszystko takim, jakim jest... - Dzień Dobry, Leia! Jak się czujesz? Co powiesz na wzbogacenie naszego ślubnego menu? Może byśmy dodali.... hmm, jak sądzisz? <Leia?> Od Lei C.D Feniksa - Dobrze... eee... a co proponujesz dodać? - Może jakieś nowe owoce? mamy jabłka... ale to troszkę mało - Ok, więc co powiesz na spacer do lasu? Na pewno znajdziemy tam jakieś gruszki i inne owoce... - Dobra Więc ruszyliśmy, wyczarowałam magiczny kosz na owoce "bez dna" nie wiadomo ile by się włożyło tam owoców zawsze było w nim miejsce! Znaleźliśmy ponad 3 kilo gruszek, 2 kilo malin i truskawek, 1 kilo jagód oraz troszkę mięty. - Tyle chyba wystarczy, co? - raczej tak... to co, idziemy zanieść to wszystko Leia? - Echę... - Daj, wezmę to... - wziął ode mnie koszyk <Feniks?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz