piątek, 14 marca 2014

Od Lei oraz Feniksa- again!

Od Lei C.D Feniksa

Tutaj - podniosłam umysłem sznur z róż i mirty po czym ukształtowałam go w łuk, zmieszałam z lodem aby nie stracił kształtu i postawiłam w miejscu. - ładnie?
- Pięknie, a co będzie w miejscu dla gości?
- posypie się troszkę fioletowych płatków róż...
- A co z poczęstunkiem?
- Owoce, warzywa, świeża trawa i woda... wody jest tu pod dostatkiem a jedzenie będzie może...
- Tam? - dokończył Feniks i wskazał na drzewo rosnące zaraz przy wodospadzie, było bardzo blisko miejsca ślubu a jego kształt przypominał wielki, długi stół idealnie dostosowany dla koni.
- Tak, tam...
- A kto udzieli ślubu?
- Może mój dawny znajomy? W sumie on jedyny wspierał mnie przy ucieczce...
- A kim jest?
- No... aniołem, ma na imię Ralph
- Ralph?
- Tak
- A jak wygląda?
- Właśnie tak... - w tej chwili zza chmur wyszedł wspaniały, koński anioł
[ ]
- Witaj Leia, witaj... Feniks
- Skąd znasz moje imię? - spytał się zaskoczony Feniks
- ja znam imię każdego...
- Ok Ralph, wezwałam cie tu, aby poprosić cię o przysługę
- jaką?
- Chcę, abyś udzielił nam ślubu
- Żenicie się? Świetnie... a kiedy odbędzie się ceremonia?
- Pojutrze
<Feniks?>

Od Feniksa C.D Lei

- Tak - odparłem ciut zazdrosny. - Już prawie wszystko przygotowane, nawet zamierzamy mieć źrebaki...
- Źrebaki? - krzyknął Ralph. - Gratuluję! Gdybyście musieli gdzieś pójść, Wujek Ralph zaopiekuje się małymi.
- O nie, damy sobie radę.- parsknąłem lekko zdenerwowany.
Leia widziała, że nie zbytnio polubiłem Ralpha i lekko mnie kopnęła.
- Chcielibyśmy klaczkę i ogierka. - odparła Leia.
- A jak by miały na imię? - spytał ogier.
- Klaczka to byłaby White Jewerly, a...
- Ogier to byłby Hachiko. - przerwała mi Leia.
- Tak, ogier to byłby Hachiko.
- Ten Hachiko? Wierny Pies Hachiko? Chūken Hachikō? 忠犬 ハチ公? - spytał zdziwiony Ralph.
- Eee... ciukan co?
- Chūken Hachikō, czyli Wierny Pies Hachiko. A więc...

*****Leia właśnie opowiada historię Hachika*****

- Czyli... twoja wizja była o Hachiku? - spytałem.
- Tak. A twoja o...?
- Moja... o odwadze. Ale skończmy już te rozmowy. Pomożesz nam, Ralph? - powoli zacząłem oswajać się z ogierem.
- Tak, pomogę chętnie. Co mam zrobić?

<Leia?>

Od Lei C.D Feniksa

- Może najpierw wysuszysz skały? Podobno anioły potrafią coś takiego... - powiedział Feniks
- Tak, potrafią, już się za to biorę - Powiedział Ralph i z entuzjazmem wziął się za robotę
Po skończonej pracy miejsce ślubu wyglądało wspaniale, Ralph wrócił do siebie a my poszliśmy do "domu" a właściwie po prostu pod jakieś drzewo.
- A co powiesz na to, abyśmy juz dziś postarali się o źrebaczki? - zaproponowałam
- Dziś?
- Tak...
<Feniks?>

Od Feniksa C.D Lei
Ok...

****

Był już poranek. Został już tylko 1 dzień do ślubu. Może by coś jeszcze ulepszyć? Może by dodać coś do menu? Albo może lepiej zostawić wszystko takim, jakim jest...
- Dzień Dobry, Leia! Jak się czujesz? Co powiesz na wzbogacenie naszego ślubnego menu? Może byśmy dodali.... hmm, jak sądzisz?

<Leia?>

Od Lei C.D Feniksa

- Dobrze... eee... a co proponujesz dodać?
- Może jakieś nowe owoce? mamy jabłka... ale to troszkę mało
- Ok, więc co powiesz na spacer do lasu? Na pewno znajdziemy tam jakieś gruszki i inne owoce...
- Dobra
Więc ruszyliśmy, wyczarowałam magiczny kosz na owoce "bez dna" nie wiadomo ile by się włożyło tam owoców zawsze było w nim miejsce!
Znaleźliśmy ponad 3 kilo gruszek, 2 kilo malin i truskawek, 1 kilo jagód oraz troszkę mięty.
- Tyle chyba wystarczy, co?
- raczej tak... to co, idziemy zanieść to wszystko Leia?
- Echę...
- Daj, wezmę to... - wziął ode mnie koszyk
<Feniks?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz