Powoli otwarłam oczy. Zdziwiłam widząc nad sobą innego konia. Nie
pamiętałam jak się tu znalazłam. Znieruchomiałam. Klacz przemówiła do
mnie łagodnym tonem. Nieco rozluźniona rozejrzałam się wokół i niepewnym
głosem odparłam:
- Witaj... Jestem Andromeda. Nie wiem jak się tu znalazłam, ale nie mogę
wrócić tam, skąd przybyłam. - W moich oczach zalśniły łzy. Szybko
jednak się pozbierałam. Wstałam i zaczęłam mówić dalej. - Pochodzę z
niegdyś pięknej i żyznej krainy,m ale mój wuj wypędził mnie. Nie wiem co
mam ze sobą począć. Podczas mojej długiej wędrówki straciłam
narzeczonego i... - urwałam nie mogąc powstrzymać łez. Odwróciłam głowę
ze wstydem i żalem, że obcy koń musi mnie słuchać, choć pewnie wcale nie
chce i smutkiem, że Jego już nie ma...
Opuściłam głowę w milczeniu, nie wiedząc co dalej począć.
<Leia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz