Spojrzałam smutno na towarzyszkę rozmowy. Moje oczy pojaśniały, kiedy Leia powiedziała o wojnie.
-Dam sobie rade, i tak wszystko mi już jedno. Straciłam wszystkich moich bliski ojca, Josha, małego Jack'a....
Popatrzyłam na klacz i rzekłam:
-Powiedz mi co mam robić, a na pewno pomogę, postaram się pomóc. Dawniej
w stadzie ojca byłam szkolona do walk od źrebięcia, dlatego jestem
pewna, że poradzę sobie z wrogiem. Z kim właściwie walczymy? - Nim
zdążyłam dokończyć zza krzaków wyszedł masywny, kary ogier z płonącymi
oczami. Przestraszyłam się nie na żarty, ale myślałam, że to kolejny z
przyjaciół i stada Lei.
Leia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz