Nie dowierzałam co on powiedział. To było nie do przyjęcia.
-Czy ty sobie jaja robisz?
-Sorki, jak cię uraz...
-Hahaha! Żartuję!!! Jasne że tak! Na zawsze!
Szafirkowi łzy napłynęły do oczu. Wiedziałam że to ze szczęścia. Byłam cała rozpromieniała. To była najcudowniejsza chwila mojego życia. Potem długo się jeszcze całowaliśmy. Drzewa w Pomarańczowym Lasku zaczęły robić się różowe i czerwone.
(Szafir? Kochanie! Tak bałdzo cię kocham!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz